Absolutnie nie mam szczęścia do fantastyki w tym roku. Alabastrowe panny również nie sprostały mojemu spragnionemu epickiej fantastycznej historii czytelniczemu sercu.
Kiedy dowiedziałam się, że Dorota Pasek pisze fantastykę, wiedziałam, że muszę to przeczytać. Czytałam dwie powieści autorki – Dziewczynę od trawnika i Czas gniazdowania. Obydwie bardzo mi się podobały i w obydwu zachwycałam się warsztatem Pasek, niespotykaną elegancją słowa i wrażliwością.
Kim są Alabastrowe panny?
Alabastrowe panny to pierwszy tom cyklu Królowie Kharu. Drugi, Królestwo nadziei, tez już można przeczytać – został wydany w styczniu 2021 r. Nie mogę nie wspomnieć o przepięknej oprawie graficznej tych książek – aż się oczy świecą! Tylko popatrzcie. Autorem projektu okładki i ilustracji jest Mariusz Kula (oklaski!).
Krótko o fabule: Sinka, Drainka z Aberii, zarządza dworem. Jego mieszkańcy parają się uprawą ziemi i wyrobem wełny znanej na całym świecie. Sinka, podobnie jak wiele kobiet w jej dworze, jest Przewodniczką. Niestety, nie do końca jest wyjaśnione, czym Przewodniczki się zajmują. Wiadomo natomiast, że władają magicznymi mocami.
W dworze Sinki postanawiają stacjonować wrogie wojska Kharu. Ich przywódcą jest Khaben. Sinka, choć niezadowolona z sytuacji, obiecuje, że nie podniesie na Kharów ręki. Ale, oczywiście, Sinka jest narzędziem w rękach rady Przewodniczek.
Elegancko i powolnie
Moje myśli podczas czytania Alabastrowych panien wyglądały, jak poniżej.
strona 50: hmmm powoli się rozkręca, małe literki, czyżby kolejna bohaterka typu „silna kobieta nie potrzebuje faceta ale dla tego przystojniaka zrobi wszystko”?
strona 100: nadal powoli się rozkręca. zaraz, kto jest kim? dużo postaci, imion.
strona 200: …rozkręęęęęca sięęęę…
strona 300: no i po rozkręceniu. omijam duże fragmenty.
strona 444, ostatnia: szkoda, szkoda, szkoda.
No więc nie rozkręciło się.
Znów podobał mi się sposób pisania pod względem stylu, ta elegancja słowa. Podobała mi się też historia dwóch krain, Aberii i Kharu, obecnie na wojennej ścieżce, ale połączonych przeszłością. Wreszcie podobało mi się to, że relacja między głównymi bohaterami, choć do przewidzenia, nie była kiczowato przedstawiona, nie wzięła się z kosmosu, ewoluowała. W Alabastrowych pannach coś dobrego się wykluwa. Zalążki wyjątkowej, uporządkowanej, pełnej emocji opowieści. Więc w czym problem?
To były tylko zalążki.
Tu za dużo, tam za mało
Kolejna rzecz, której się czepię w Alabastrowych pannach, dotyczy równowagi, dawkowania „backgroundu” fabuły i samej fabuły.
Niekiedy czułam się przytłoczona ilością informacji. Głównie we fragmentach, w których „siedzimy” w głowie głównych bohaterów – Sinki lub Khabena. Niewątpliwie oboje mają bogate życie wewnętrzne, podobnie jak pozostali bohaterowie. To właśnie w tych fragmentach dowiadujemy się najwięcej o historii waśni Kharów z Drainami, o historiach poszczególnych postaci. Zdecydowanie fajniejsze jest wplecenie tego w wydarzenia, w fabułę. A tu mamy naprzemiennie: dialog/akcja, a potem introspekcje (zwykle dość obszerne). Bardzo nierówne tempo i niestety przy kolejnym z takich „wolniejszych”, introspektywnych fragmentów można już mieć dość i nie chcieć kontynuować. Tutaj w moim przypadku wygrała ciekawość, jak potoczą się losy bohaterów, więc opowieść sama w sobie była wciągająca.
Z drugiej strony często pojawiał się niedosyt. Wszystkie kropki tak pięknie się łączyły, przeszłość postaci z przyszłością, czy losy krain. Ale z tych połączonych kropek nie powstawał cały obraz. Tak, jakby Pasek „zostawiała sobie coś na później”, bo przecież to tylko pierwszy tom.
Najważniejsze pytanie – czy sięgać po drugi tom?
Eeeeeeehhhh.
Nie wiem! Szala lekko przechyla się na „tak”. Bo mamy stworzony oryginalny, ciekawy świat. Bo nie ma kiczu, jest dobra kreacja postaci, z przeszłością, z głębią. I wciąż czuję, że poznałam tylko skrawek tej opowieści.
Ale. Jest tyle innych książek do przeczytania, że po drugi tom sięgnę pewnie tylko wtedy, kiedy będę miała miesięczny urlop i całe dnie na czytanie.
Więcej takich tekstów znajdziecie w Przeczytane, przemyślane, a więcej o fantastyce w Fantasy i sci-fi 🙂
2 komentarze
Jak jesteś spragniona epickiego fantasy, to bierz Siedmiorzecze i delektuj się piórem kogoś, kto co najmniej 40 lat czytał książki.
Dzięki za polecenie, słyszałam wiele dobrego o „Córce lasu”. Wrzucam na listę do przeczytania 🙂