Niech nie zwiedzie Was okładka w kolorze soczystej, radosnej zieleni. „Przyjaciel”, nowość od Wydawnictwa Pauza, podejmuje trudne i ważne tematy przyjaźni, samotności i żałoby, pokazując, że nie tylko ludzie mogą je przeżywać.
Grecki bóg na czterech łapach
Fikcyjny świat w „Przyjacielu” postrzegamy oczyma bohaterki i narratorki, której imienia nie poznajemy (nazwijmy ją N). Dowiadujemy się na samym początku, że właśnie utraciła długoletniego przyjaciela (P), który popełnił samobójstwo, nie pozostawiając wyjaśnienia. Kobieta zostaje ze wspomnieniami, smutkiem i olbrzymim dogiem niemieckim, Apollem, którego zmarły przyjaciel przygarnął. I który zdaje się opłakiwać przyjaciela zupełnie tak samo, jak ona. Jaki był plan P, czemu wybrał akurat ją do opieki nad psem? Czy w ogóle był jakiś plan? Nie znajdujemy w tekście jednoznacznej odpowiedzi. Pewne jest jednak, że więź z Apollem daje N coś więcej niż tylko pretekst do spacerów.
Życie to nie powieść
Na pierwszych stronach książki N zwraca się bezpośrednio do nieżyjącego przyjaciela, przywołuje liczne wspomnienia z nim związane. Niemniej jednak nie pisze o tym, co chciałaby powiedzieć przyjacielowi – raczej poddaje się w ten sposób żałobie, zatraca się w smutku. Z tych reminiscencji dużo dowiadujemy się o tym, jak P i N postrzegają środowisko literackie – hermetyczne, wrogie, nieżyczliwe i interesowne, choć sami przecież do niego należą. Obserwacje współczesnego stanu literatury i literatów stanowią sporą część książki, podobnie jak cytaty i odniesienia do dzieł literackich. Są zarazem bardzo ciekawe, jak i gorzkie, podszyte rozczarowaniem, poczuciem, że „kiedyś było lepiej”. Literatura silnie łączy N i P, nawet, gdy już tylko jedno z nich chodzi po świecie. Również Apollo reaguje, kiedy N czyta na głos, zdaje się ją zachęcać i chcieć więcej. W literaturze N szuka też ukojenia i zrozumienia – zrozumienia P, zrozumienia Apollo, a wreszcie siebie.
Zrozumienie Apollo staje się dla N sprawą nadrzędną w pewnym momencie książki. Ma pewność, że pies rozumie i czuje więcej, niż ktokolwiek mógłby przypuszczać. Że w równym stopniu ona jest jego opiekunką, jak i Apollo opiekuje się nią. Więź z łaciatym olbrzymem staje się tak silna, że N ryzykuje poważnymi problemami osobistymi, zatrzymując go w mieszkaniu. Woli jego towarzystwo od ludzi (doskonale ją rozumiem w tej kwestii). N i Apollo są jak „dwie samotności, które nawzajem się chronią i pozdrawiają”.
Wyższość psa nad człowiekiem
Narracja „Przyjaciela” przypomina momentami chaotyczne myśli – z akapitu na akapit N „skacze” między tematami, które wydają się ze sobą niezwiązane. Przyzwyczajenie się do takiej formy zajmuje kilkanaście stron, i te pierwsze kilkanaście stron może się czytać dość mozolnie. Zaś co do bohaterów – pies Apollo jest jedynym, którego szczerze polubiłam. To mądry, wrażliwy pies, chroniący panią na tyle, na ile może. Wciąż było mi go mało w powieści. A ludzie? Zacznijmy od P – mężczyzny o wątpliwej moralności, który żył według własnych, kontrowersyjnych zasad, po drodze sprawiając innym cierpienie. Wydaje się, że nie lubił być pisarzem, ani uczyć pisania, a jednocześnie jakby czuł się lepszy od innych dzięki temu. N – z całym czytelniczym współczuciem, bohaterka jest literackim snobem, zapatrzonym w P, biadolącym jak kiepsko piszą jej studenci (co dla mnie znaczyło – ja pisałam lepiej jako studentka – być może jest to nadinterpretacja). Szczerze nie lubiłam jej nieżyjącego przyjaciela, a i narratorkę raczej średnio. I to jest wspaniałe! Bo bohaterowie „Przyjaciela” są jacyś, wzbudzają emocje, nie są idealni. Są prawdziwi.
Mistrzowskim zabiegiem ze strony autorki jest przedostatni rozdział, który sprawia, że możemy odczytać zakończenie książki na dwa sposoby. I to dwa bardzo, bardzo różne sposoby. Więcej nie zdradzam, żeby nie było spoilerów. Rewelacja!
Chcę psa
„Przyjaciel” zdobył nagrodę National Book Award for Fiction w 2018. Przychylność krytyków, bardzo dobre recenzje i, nie ukrywajmy, poślednia rola psa w historii sprawiły, że nie mogłam się doczekać przeczytania tej pozycji. To wartościowa, nietuzinkowa książka, w małej ilości stron przekazująca tak wiele emocji, że aż trudno w to uwierzyć. Owszem, spodziewałam się trochę więcej w kwestii warstwy fabularnej. Nie oczekujcie jednak wartkiej fabuły, niezwykłych nadprzyrodzonych mocy Apolla i tym podobnych, bo to nie fabuła jest w centrum uwagi. To opowieść o poświęceniu, o tym, że zawsze jest szansa, że jest sens. Jeden z cytatów przytoczonych na początku książki przez Nunez mówi:
Każda powieść próbuje tak naprawdę odpowiedzieć na pytanie: „Czy warto żyć?”
Po przeczytaniu „Przyjaciela” nie mam wątpliwości. I chcę psa!
P.S. Komentarze dotyczące świata literatury nabierają nowego znaczenia, kiedy zapoznacie się z poglądami samej Sigrid Nunez. Polecam np. tekst z New York Timesa, z którego dowiadujemy się, że Nunez została pisarką, ponieważ jest to coś, co można robić w odseparowaniu od świata, w samotności. Nie założyła rodziny, by poświęcić się pisaniu. Podobnie jak przyjaciel narratorki, żyje według własnych zasad, jej światem rządzi pisanie – „Przyjaciel” zawiera więc również wątki autobiograficzne.
Brak komentarzy