Literatura faktu, popularnonaukowa i poradniki

Terapeuta też człowiek – „Czy chcesz o tym porozmawiać?”, Lori Gottlieb

11 czerwca 2020
"Maybe you should talk to someone" ebook na Kindle, kwiat doniczkowy w tle

Jeśli rozważacie terapię, jesteście w trakcie, lub ktoś Wam bliski jej doświadczył, warto sięgnąć po „Czy chcesz o tym porozmawiać?”. Ja zaznaczyłam jakiś milion fragmentów w tej książce 🙂

Zdemaskowani

Polski podtytuł książki brzmi Terapia oczami terapeutki i jej terapeuty. W oryginale mamy A Therapist, Her Therapist, and Our Lives Revealed, czyli w bardzo dosłownym tłumaczeniu: „terapeutka, jej terapeuta i nasze życie, zdemaskowane”. Polska wersja jest okej, bo rzeczywiście książka jest o terapii, o tym jak powinna działać, żeby działać (hehe), jakie powinny być zdrowe relacje pacjent-terapeuta. Ale dla mnie najbardziej odkrywcze były fragmenty o przypadkach pacjentów Lori i o przypadku jej samej. Czyli to, co się mieści w „nasze życie, zdemaskowane”. Bo te fragmenty otwierają oczy na schematy, które powielamy, a które sprawiają, że jesteśmy nieszczęśliwi. Czasami szokują, ale i wzruszają, dają nadzieję.

Pierwszy przykład z brzegu, który z łatwością mogłam odnieść do siebie i relacji z moimi bliskimi – tzw. współczucie idioty (idiot compassion). Co to takiego? To usprawiedliwienie, którego używamy w sytuacji, kiedy powinniśmy podjąć jakieś kroki – rozmowę, próbę zmian danej sytuacji, która jest szkodliwa – ale tego nie robimy, ponieważ „nie chcemy ranić”, albo „nie chcemy pogarszać sytuacji”, „robić gównoburzy” itp. W efekcie takie niby-współczucie ma dużo gorszy efekt, np. po przemilczeniu czegoś ważnego zamiast rozmowy o tym.

Przypadki pacjentów Lori i samej terapeutki oferują nam przekrój uniwersalnych ludzkich lęków, problemów natury emocjonalnej, traum. Od arcyniskiego poczucia własnej wartości, przez utratę dziecka i uzależnienia, po życie ze śmiertelną chorobą. Pomimo takiego kalibru powagi poruszanych tematów, w Czy chcesz o tym porozmawiać? znajdziecie dużo ciepła, zrozumienia i ukojenia. Po pierwsze – mówcie co chcecie, ale to poprawia samopoczucie – świadomość, że problemy, z którymi się borykam, dotykają milionów ludzi na świecie. Bo skoro oni mogą z nimi żyć, mogę i ja. Po drugie – wyjaśniając, co dzieje się w naszych głowach, Gottlieb używa prostego języka, języka współczucia. Nie ma naukowego bełkotu, jest zrozumiale i z humorem.

Terapeuta nie potrzebuje terapeuty

To stwierdzenie jest mniej więcej tak samo prawdziwe, jak to, że pani „sklepowa” nie musi robić zakupów.

Gottlieb pisze o sobie jako o terapeutce, ale również pacjentce terapeuty. I tu też daje nam poczucie, że nie jesteśmy głupkami, idiotami, że wszystko z nami w porządku. Bo nawet ona, profesjonalistka, sama wpada w pułapki ludzkiego umysłu i emocji, pomimo doskonałej znajomości tych mechanizmów. Nawet ona wypłakuje się za pieniądze obcemu człowiekowi. I wcale nie dlatego, że nie radzi sobie z tym, co słyszy od swoich pacjentów. Dlatego, że opuścił ją facet. Że ma lęki o zdrowie. Że jest człowiekiem.

Przestrzegam jednak przed traktowaniem Czy chcesz o tym porozmawiać? jako poradnika wykładającego nam jak żyć szczęśliwie i pokonać wspomniane pułapki umysłu. Nie, ona raczej ma nam pokazać źródła i mechanizmy naszych myśli i emocji. Uświadomić, że to są rzeczy, które można wyciszyć, nad którymi można pracować, czasami pokonać. Że terapia to nie wstydliwe spotkania, które mają nas naprawić, bo coś z nami „jest nie tak”, z naszą głową. To leczenie – takie samo, jak każde inne. Bo te myśli, te emocje są chorobą – przeszkadzają lub uniemożliwiają normalne funkcjonowanie, podobnie jak grypa żołądkowa, czy złamana noga. Nie zrozumcie mnie źle, absolutnie nie bagatelizuję zaburzeń emocjonalnych czy psychicznych, wręcz przeciwnie. W tym miejscu grzechem byłoby nie zacytować Gottlieb:

Suffering shouldn’t be ranked, because pain is not a contest. (Nie powinniśmy stawiać czyjegoś cierpienia wyżej niż innego.  Cierpienie to nie konkurs. – tłum. własne)

Zatem, jeśli te zaburzenia mogą być tak poważne, czemu niektórzy cierpiący na nie wciąż się boją, wstydzą, nie decydują na takie leczenie? Pozostawiam to pytanie Wam do przemyślenia.

Czy chcesz o tym poczytać?

No dobrze, ale o czym tak konkretnie pisze Gottlieb?

Jak wspominałam, przeplata historie swoich pacjentów (oczywiście zachowując ich anonimowość), swoimi osobistymi doświadczeniami jako pacjent i człowiek. Podobało mi się to, że historie pacjentów nie były pozbieranymi pojedynczymi wątkami z kilkudziesięciu czy kilkuset przypadków. Albo może były, ale zostały przedstawione inaczej – mamy tu tylko kilkoro pacjentów. Jest czterdziestoletni John, producent hitowych seriali, którzy wszystkich ma za idiotów. Jest Julie, młoda, świeżo upieczona mężatka, której lekarze postawili wyrok śmierci. Jest sześćdziesięciodziewięcioletnia Rita, która planuje samobójstwo w kolejne urodziny, jeśli nic się nie zmieni na lepsze. I w końcu jest Charlotte, pakująca się raz po raz w związki bez przyszłości. To oni przychodzą do Lori po pomoc, i to ich historie śledzimy.

No właśnie, jest też sama Lori – wcześniej samotna matka, wychowująca syna narodzonego dzięki in vitro. Do niedawna w szczęśliwym związku, który zakończył się bardzo nagle, ponieważ Chłopak (tak nazywa go w książce Gottlieb) zdał sobie sprawę, że nie chce wychowywać dzieci. Zdrowie Lori pozostawiało wiele do życzenia – lekarze nie byli w stanie zdiagnozować jej osobliwych dolegliwości. Do tego czarę przelała umowa na książkę, której Gottlieb nie chciała pisać, a zgodziła się głównie po to, żeby potem nie żałować straconej szansy. To wszystko skończyło się kryzysem  i zaprowadziło ją do terapeuty. Śledzimy więc również jej historię.

Te naprzemienne rozdziały terapeuta-pacjentka to forma, która zdecydowanie zdała tu egzamin. Gottlieb przekazuje nam: „patrzcie, jestem taka jak Wy, mam popaprane problemy, bo wszyscy je mamy; ale wciąż mogę być bardzo dobrym specjalistą”. Z drugiej strony zaś mówi „ale spójrzcie też na to tak: jestem ekspertem, a i tak daję się zaszczuć swoim emocjom, lękom, myślom; bądźcie dla siebie wyrozumiali, bo nic z Wami nie jest „nie tak”. Podoba mi się to – ta empatia i wsparcie na odległość, przez słowa, przez kartki książki.

Polecam zajadle, niczym Ewa Wachowicz ręczniki kuchenne.

Czy chcesz o tym porozmawiać? tłumaczyła Magdalena Rychlik, wydało wydawnictwo Prószyński i S-ka.

Więcej recenzji tego typu książek znajdziecie tu.

Może również spodoba Ci się:

Brak komentarzy

Zostaw komentarz