Powieści i poezja Przeczytane, przemyślane

„Każda z nich”, Charlotte Wood

28 grudnia 2021
Każda z nich

Zupełnie czego innego spodziewałam się po tej książce.

Trzy przyjaciółki po siedemdziesiątce wybierają się na świąteczny weekend do domu zmarłej „przyjaciółki nr 4”, aby przygotować go do sprzedaży. Jude, Wendy i Adele przekonują się, że bez zmarłej Sylvie ich relacje zmieniają się, nabierają innej dynamiki. A na koniec weekendu na jaw wychodzi długo skrywany sekret.

Każda z nich jest inna

Jude była wziętą restauratorką. Teraz zajmuje ją głównie romans z żonatym mężczyzną, ciągnący się od lat.

Wendy, znana intelektualistka, żyje z dogorywającym psem, którego powinna uśpić.

Adele, aktorka teatralna, czeka na kolejną wielką rolę. I jakoś nie może się doczekać.

Surowa i oceniająca Jude, zagubiona i zaniedbana Wendy, beztroska i łaknąca podziwu Adele muszą stworzyć trójkąt, z czegoś co było kwadratem. A może to, co je łączy, rozsypie się na pojedyncze punkciki? Delikatna relacja, zaburzona przez odejście Sylvie, wcale nie musi przetrwać tego napiętego weekendu.

Ciepła powieść o długowiecznej przyjaźni?

Spodziewałam się „przytulnej” powieści o dojrzałych relacjach, głębokich przemyśleń i złotych rad jak od babci, wzruszeń.

Tymczasem Każda z nich nie czyta się przyjemnie. Nie jest ciepła. I owszem, opowiada o przyjaźni, ale takiej z przyzwyczajenia, nie do końca chyba szczerej. Więcej dowiadujemy się o tym, czego bohaterki nawzajem w sobie nie lubią. Ale, uwaga – to nie są zarzuty do tej powieści. Uważam, że przyjaźnie rzeczywiście często tak wyglądają – dwie bardzo różne osoby, nie lubią w sobie niektórych cech, zachowań, ale jednak spotykają się. Z czego to wynika – ze strachu przed samotnością, potrzeby przynależności, czy genetycznych predyspozycji do życia w stadzie – nie wiem, ale wiem, że takie relacje rzeczywiście istnieją. Poza tym, chyba nie ma jednej właściwej definicji przyjaźni.

Podsumowując, dla mnie jest to twarda, surowa, realistyczna do bólu powieść o tym, co jesteśmy w stanie tolerować lub akceptować, byleby nie być samotnymi. Ale też, bez wątpienia, o starości, czy raczej starzeniu się, bez filtra. Nie czyta się tego przyjemnie, bo kto chce czytać o więdnięciu ciała? O straconych szansach? O wyborach, których się żałuje?

Dude, you’re so deep

Kojarzycie tego mema: „jesteś tak głęboki, że już cię nie widzę”? To pięknie oddaje odczucia z lektury Każdej z nich.

Czasami było bezpośrednio, owszem. Ale patrząc na całość, wszystko jest jakieś… rozwleczone, sflaczałe. Ktoś na Goodreads napisał, że „autorka była zbyt znudzona swoją własną nudną opowieścią, żeby napisać zakończenie swoim nudnym bohaterkom”. Coś w tym jest. Może powieść miała symbolizować starość w ten sposób? Mam jednak wrażenie, że było sporo po wierzchnią warstwą fabuły i nie do końca to wszystko rozumiałam. Czemu Jude widziała twarz zmarłej Sylvie w pysku ledwo żyjącego psa? Czemu Wendy nie chciała tego psa uśpić? Kolejny raz mam wrażenie, że jestem za głupia na książkę.

Nie mam więcej głębokich myśli na temat Każdej z nich. Krótka książką, ale można mieć wrażenie, że się ją czyta, i czyta i czyta… I to niech będzie moja ocena.

Więcej takich tekstów: Przeczytane, przemyślane

Dużo mandarynków Wam życzę :*

 

Może również spodoba Ci się:

Brak komentarzy

Zostaw komentarz