Kiedy wpiszecie w Google „Pszczelarz z Sindżaru”, znakomita większość opisów tej książki powie Wam, że to „historia mężczyzny, który ratował porwane przez ISIS kobiety”.
Jednak e rzeczywistości to nie jego, Abd Allaha, historia jest opisana w książce. To opowieści Abd Allaha o przeżyciach branek ISIS tworzą książkę.
Przez około tydzień po skończeniu Pszczelarza z Sindżaru nie mogłam spokojnie spać. Budziły mnie koszmary – śniła mi się wojna. Śniło mi się, że ktoś próbuje mnie zgwałcić, a przypadkowi świadkowie nie chcą mi pomóc, przymykają oczy na przemoc. Na szczęście, dla mnie były to tylko sny. Sny wywołane przez jak najbardziej okrutnie prawdziwe przeżycia kobiet porwanych, sprzedawanych i wykorzystywanych przez Daesz (ISIS), a zrelacjonowane przez Dunyę Mikhail i Abd Allaha – byłego pszczelarza, kuzyna jednej z branek, który stworzył siatkę przemytników ratujących ludzi z rąk Daeszu. Wnioskując, Pszczelarza można nazwać reportażem. Ale…nie do końca.
Reportaż liryczny
Ogromne znaczenie dla formy książki ma pisarskie doświadczenie Dunyi Mikhail. Pszczelarz jest jej pierwszym utworem non-fiction, z literatury faktu. Znana jest przede wszystkim jako poetka. Wyraźnie widać to w Pszczelarzu, gdzie opowieści spisane jakby żywcem, słowo w słowo z ust branek, przeplatają się z lirycznymi rozważaniami, wierszami zainspirowanymi usłyszanymi przez Mikhail historiami. Być może liryzm odrobinę zaciera brutalność tych historii. Być może dla osób, które z poezją są na bakier, są to tylko małe „przeszkadzajki”. Być może czytelnik niezwykle wrażliwy na formę poetycka będzie przeżywał dzięki niemu jeszcze głębiej, bardziej emocjonalnie. Nie ulega wątpliwości, że postać samej autorki, ten poetycki filtr, przez który przepuszcza treści, jest istotny dla odbioru książki. Mikhail nie kryje, że sama bardzo przeżywała te opowieści, losy kobiet, że kibicowała im, martwiła się o nie.
Zwykłe rozmowy o niezwykłych
Jak wspomniałam, według opisów książka opowiada historię Abd Allaha. Poznajemy go jednak głównie przez zapis rozmów z autorką i jego opowieści o akcjach ratunkowych, które organizował. Wydaje się bardzo zwyczajnym człowiekiem. jego sposób relacjonowania sprawia, że te heroiczne, niebezpieczne działania, których się podejmował, wydawały się czymś naturalnym i oczywistym.
Te rozmowy stanowią gros książki. Rozmowy z Abd Allahem, oraz, te najbardziej wstrząsające, z kobietami, które przetrwały piekło. Po każdej takiej relacji zdarzeń w duchu dziękowałam wszechświatowi, że przyszłam na świat we w miarę normalnym, bezpiecznym kraju. Relacje branek są wstrząsające, oczywiście głównie ze względu na samą treść, ale i sposób przekazania ich przez autorkę – mówionym, potocznym językiem, nie upiększonym, nie „zliteraturyzowanym” dla bardziej estetycznego odczucia czytania. Przeżycia tych kobiet nie były przecież estetyczne. Czyta się je tak, jak gdyby branki opowiadały je tu i teraz, wprost do czytelnika. Przerażające.
Jak to jest możliwe, jak można żyć w koszmarze?
Takie myśli przychodzą do głowy podczas lektury Pszczelarza średnio 40 razy na jedną stronę. To książka o koszmarze życia wśród fanatyków, gwałcicieli, morderców. O żałobie, utracie domu, bliskich, godności, siebie.
Przez osiem lat bez opamiętania zabijaliśmy ich, a oni nas. To dość czasu, aby marzenia -ich i nasze – wyschły na wiór na sznurze.
Jak ogromną siłą i wolą przetrwania trzeba się odznaczać, aby próbować uciec, próbować ratować rodzinę i przyjaciół? Wytrzymywać bicie, gwałty, śmierć bliskich? Skąd bierze się ta siła i wola życia? Poszukując odpowiedzi w Pszczelarzu, doszłam do wniosku, że człowiek jest silniejszy niż może się wydawać. Że utrata bliskich i poczucia godności, nie równa się utracie nadziei. Widać to chociażby we fragmencie poniżej:
(…)wpisem, który przyciągnął moją uwagę tamtego dnia na Facebooku było zdjęcie irackiego sklepu z wywieszką od frontu: „Proszę nie podkładać tu bomb. Ponad połowa przedmiotów jest wzięta na kredyt. Dziękujemy.” Następnym wpisem było zdjęcie ulicy Al-Mutanabbiego w Bagdadzie – na ziemi wyłożono książki po odbudowie miasta. Kilka lat temu wybuchł tam samochód pułapka, a dokoła posypały się strzępy książek i ludzkich ciał, uszkodzeniu uległy kawiarnie przy ulicy. Może trzeba było wywiesić szyld: „Proszę nie podkładać tu bomb. Zostało sporo książek do przeczytania.”
Jeśli wam został do przeczytania Pszczelarz z Sindżaru, nie wahajcie się. Nie będzie łatwo, ale będzie warto. Obiecuję.
Brak komentarzy