Po pierwszych kilkudziesięciu stronach byłam przekonana, że będzie to jedna z najpiękniejszych książek, które kiedykolwiek przeczytałam.
Wspaniali jesteśmy tylko przez chwilę wspaniałe od początku
Przepiękny język, metaforyczny, niepróbujący ukryć, że treść dotyczy ważnych tematów, które nie umrą, dopóki żyje człowiek. Mnóstwo, mnóstwo cytatów do zapamiętania. Najchętniej zaznaczyłabym co drugi akapit. Już pierwsze zdanie – “Let me begin again” (Pozwól, że zacznę od nowa) zdaje się mieć drugie dno – jakby nie chodziło o zaczęcie od nowa pisania, lecz o zaczęcie od nowa w ogóle.
Niesamowicie podoba mi się zabieg stosowany przez Vuonga, którego nie umiem nazwać fachowym literackim terminem. Wygląda to tak: Vuong pisze akapit o czymś pozornie niezwiązanym z fabułą, z bohaterami, dajmy na to – o motylach. Ot, ciekawostki o migracji tych pięknych stworzeń. Ale na kilkunastu kolejnych stronach, czy nawet jeszcze dalej, temat powraca, powoli się rozwija, zaczynamy widzieć analogie, aż w końcu: “oooooooch”. Rozwiązanie. Cudne. I to właśnie o zwierzętach są te niby niezwiązane wtrącenia. O motylach, bawołach, małpach. I na ostatniej stronie jest to przepięknie wyjaśnione.
Pełno tu kontrastów
Tak. Człowiek – zwierzę (matka nawet nazywa narratora Little Dog – “Mały Pies”). Przemoc – czułość. Trauma – śmiech. Tożsamość – obcość. I to by się zgadzało – Wspaniali jesteśmy tylko przez chwilę między innymi dlatego tak mi się podoba – bo zawsze uwielbiałam kontrast w literaturze. Z jednej strony pozwala dostrzec różnice, ale w tym przypadku może nawet bardziej podobieństwa i cienkie, zacierające się granice między jednym a drugim.
I jeszcze jeden przypadek, może nie kontrastu, ale dwoistości – nie do końca wiadomo, ile w tej książce jest fikcji, a ile autobiografii. Vuong urodził się w Wietnamie, a jego dziadek był amerykańskim żołnierzem walczącym tamże. Jest pierwszą osobą z rodziny, która nauczyła się czytać. Jego mama jest manikiurzystką. Bardzo, bardzo dużo analogii z naszym narratorem.
Książkę czyta się jak wspomnienia – krótkie sceny, “flashe” z pamięci. Choć wszystkie blurby mówią, że to książka-list, ta forma nie jest bardzo widoczna przez całą książkę. Zdecydowanie ustępuje miejsca wrażeniu czytania pamiętnika, ale skierowanego do konkretnej osoby.
Okej, ale o czym to właściwie jest?
Czas na suche fakty. Narratorem jest dziecko imigrantów, mężczyzna. Pisze do swojej matki, która nie umie czytać. Mieszka z nią i babką. Żadna z nich nie mówi po angielsku.
Narrator dorasta w Stanach. Pierwszą pracę zdobywa na farmie tytoniu. Tam poznaje Trevora – typowego białego “trailer trash” Amerykanina, mieszkającego w przyczepie z ojcem pijakiem. Rozwija się między nimi uczucie, choć Trevor traktuje homoseksualizm jako coś tymczasowego, lub w ogóle go u siebie nie uznaje.
We Wspaniali jesteśmy tylko przez chwilę jest tak dużo tematów, że aż trudno w to uwierzyć – w końcu nie jest to długa książka i nie ma rozbudowanej fabuły. Jest o męskości. O tożsamości, rasizmie, życiu imigranta. O miłości, takiej matka-syn i partner-partner, jak może niszczyć, ale i unieść. O tym, jak można dziedziczyć niefizyczne cechy – np. traumę.
One afternoon, while watching TV with Lan, we saw a herd of buffalo run, single file, off a cliff (…). ‘Why they die themselves like that?’ she asked, mouth open. Like usual, I made something up on the spot: ‘They don’t mean to, Grandma. They’re just following their family. That’s all. They don’t know it’s a cliff.
Wreszcie o języku, słowach – o tym, jak ważne jest, żeby móc opowiedzieć swoją historię, jak zamykanie jej w trzewiach duszy może zniszczyć. I o pamięci. To właśnie ten temat wygrał dla mnie tę powieść. O zawodności pamięci, o tym jak zniekształca. O tym, jak pomimo wspomnień można kochać.
I cytaty też wspaniałe
Cytaty są po angielsku, bo tak czytałam. Nie podejmę się tłumaczenia.
(…) you said one morning ‘I need coloring books’ (…)
Out my window this morning, just before sunrise, a deer stood in a fog so dense and bright that the second one, not too far away, looked like the unfinished shadow of the first. You can color that in. You can call it ‘The History of Memory’.
(…) the past never a fixed and dormant landscape, but one that is re-seen. Whether we want it or not, we are traveling in a spiral, we are creating something new from what is gone.
Because the thing about beauty is that it’s only beautiful outside of itself.
It’s in these moments, next to you, that I envy words for doing what we can never do – how they can tell all of themselves simply by being. Imagine I could lie down beside you and my whole body, every cell, radiates a clear, singular meaning, not so much a writer, as a word pressed down beside you.
Too much joy, I swear, is lost in our desperation to keep it.
To be gorgeous, you must first be seen, but to be seen allows you to be hunted.
Czy ta książka jest wspaniała tylko przez chwilę?
No właśnie. Cytaty to nie wszystko. Piękne metafory to nie wszystko. Niestety po zachłyśnięciu się pięknem pierwszych kilkudziesięciu stron, od około setnej było… dość nudno, jeśli nie liczyć wspomnianych cytatów i metafor. Nikła fabuła, przytłoczenie poetyckością. Pogubiłam się w tych wszystkich zabiegach stylistycznych. Choć koniec na nowo zachwycił pięknem i klamrą, spójnością.
Zatem, jeśli szukacie wciągającej fabuły – omijajcie tę powieść szerokim łukiem. Jeśli nie lubicie liryczności w prozie – też. A jeśli macie kajecik z cytatami – zachęcam 🙂
Ach, warto jeszcze wspomnieć, że to właśnie Wspaniali jesteśmy tylko przez chwilę znalazła się na pierwszym miejscu mojego podsumowania podsumowań – analizy zagranicznych rankingów najlepszych książek 2019 roku.
Brak komentarzy